sobota, 8 marca 2008

Opowiem dzisiaj o moich początkach w doświadczeniu ze szkłem. Trzymajcie się mocno, co ja wyprawiałam!

W domu, na środku kuchni ustawiłam 2 krzesła- większe i mniejsze. Usiadłam na mniejszym a na większym położyłam kawałek starej, stłuczonej szyby okiennej i najzwyklejszym, najbardziej topornym i najtańszym nożem do szkła zrobiłam pierwszą rysę i rozłamałam szybę. Ponieważ rysa nie była precyzyjna, szkło rozprysnęło się na 1000 kawałków dookoła i wszędzie było go pełno (w kuchni).

Moje zafascynowanie tym co robię było tak duże, że rozsądek się gdzieś zapodział i mogło mnie to sporo kosztowac, bo do głowy mi nie przyszło, żeby założyc okulary ochronne. No, miałam trochę sprzątania (ha, ha, ha) i farta...

Brak komentarzy: